Prace rzemieślnicze, sprowadzające się do obróbki surowców takich jak drewno, glina, żelazo, skóra i len, nie stanowiły tajemnicy dla Górali Kliszczackich, którzy w wielu z nich osiągnęli mistrzostwo.
Rzemiosło pozwalało zdobyć alternatywne względem rolnictwa, środki utrzymania. Dawało konkretny zarobek niebędący uzależniony od sezonu czy kaprysów pogodowych. W związku z tym w wielu kliszczackich wsiach normą było, że poszczególni gospodarze potrafili wykonać niemal wszystkie mniej skomplikowane prace rzemieślnicze oraz dokonać naprawy przedmiotów codziennego użytku bez pomocy fachowca. W pierwszej kolejności starano się zaspokoić potrzeb własnego gospodarstwa, a dopiero w drugiej wytwarzano przedmioty przeznaczone na sprzedaż. Samowystarczalność w tym zakresie spowodowała, że niektórzy gospodarze wyspecjalizowali się w wyrobie oraz reperacji przedmiotów z danej branży, o czym mogą świadczyć do dziś spotykane w terenie nazwy ról i nazwiska, np.: rola Szewcówka (dzisiaj Góreccy), Krawcówka (Krawcy) lub Kapeluśnikówka (Niżne Padoły) w Pcimiu czy Kowalikowa i Młynarzowa (Młynarczykowa) w Trzebuni. Zdarzało się także, że dana specjalizacja rzemieślnicza rozprzestrzeniała się na całą wieś, czego przykładem może być Budzów słynący z wyrobu przetaków czy Tenczyn, gdzie trudniono się wyrobem drewnianych rynien. Ponadto powszechne było łącznie kilku profesji – cieśla był jednocześnie dobrym stolarzem, który w razie potrzeby potrafił również zreperować koło od wozu lub wykonać proste naczynie bednarskie. Natężenie prac rzemieślniczych (o ile nie było specjalizacją) uzależnione było od sezonowych prac polowych. Wiosną, latem i wczesną jesienią skupiano się na obrobieniu pól uprawnych, a zimą poświęcano więcej czasu na działalność rzemieślniczą i rękodzielniczą.
Ze względu na obfitość lasów na terenie zamieszkałym przez Kliszczaków drewno stało się surowcem eksploatowanym w najszerszej skali. Łatwo dostępne i stosunkowo tanie było podstawą dla pracy cieśli, stolarzy, bednarzy, kołodziei i wytwórców gontów. Pierwsza z wymienionych profesji polegała na wykonywaniu z drewna zabudowy mieszkalnej lub gospodarczej, takiej jak stodoły, stajnie, spichlerze, itp. Cieśle pracowali przy użyciu prostych narzędzi typu siekiera, ośnik i piła, za pomocą których potrafili stworzyć nieraz skomplikowane budowle. Zdarzało się, że zdobili je elementami snycerskimi, widocznymi m.in. na gankach, balustradach, obramowaniach okien i szczytach domów. Umieszczali na nich zdobienia w postaci wycinanych elementów geometrycznych lub ornamentów roślinnych.
Drugim z wymienionych zawodów związanych z obróbką drewna, często łączonym z ciesielstwem, było stolarstwo – fach, który gwarantował stały i dobry dochód. Stolarze, specjalizowali się w wyrobie stolarki okiennej i drzwiowej do nowo budowanych domów oraz mebli. Spod ich ręki wychodziły ławy, łóżka, łyżniki, kołyski na biegunach, półki, stołki, skrzynie posagowe i zydle. Innymi meblami, sporządzanym zazwyczaj na specjalne zamówienie, były skrzynie wianne (posagowe), które wykonywano z heblowanych desek malowanych w kwiaty. Z początkiem XX w. w modę weszły tzw. fałszywe komody, czyli skrzynie, których lico ozdabiano listewkami imitującymi szuflady. W okresie międzywojennym, by nadążyć za zmieniającą się modą dyktowaną przez duże ośrodki meblarskie w okolicach Kalwarii Zebrzydowskiej, stolarze zaczęli wytwarzać także stoły, szafy, taborety, kredensy, komody i nakastliki, czyli szafki nocne. Po II wojnie światowej wielu miejscowych stolarzy-samouków znalazło zatrudnienie w zakładach i spółdzielniach przemysłu drzewnego produkujących m.in. galanterię drewniana oraz skrzynki i drewniane opakowania.
Kolejną gałęzią rzemieślniczą ściśle związaną z obróbką drewna było bednarstwo, czyli umiejętność wyrobu naczyń i pojemników z klepek: cebrzyków, skopców, konewek, maselnic, wanien i beczek. Najwięcej beczek wyrabiano na potrzeby kopalni soli w Wieliczne i Bochni, ale także dla okolicznych mieszkańców, którym były one niezbędne do kiszenia kapusty. Za centrum tego rzemiosła na terenie zamieszkałym przez Górali Kliszczackich można uznać Bieńkówkę i Jachówkę, a także w sąsiadujący z nimi Maków Podhalański. W okresie międzywojennym funkcjonowało w tych miejscowościach kilkunastu rzemieślników trudniących się tym zajęciem. Z czasem ich liczba jednak malała, ze względu na dostępność tańszych wyrobów fabrycznych, wykonywanych z metalu.
Na terenie zamieszkałym przez Kliszczaków najtrudniej było spotkać dobrego rzemieślnika trudniącego się wyrobem i naprawą kół do wozów, a także pozostałych elementów konstrukcyjnych wozów, bryczek i sań – czyli kołodzieja. W związku z tym zaopatrywano się w te wyroby w regionach sąsiednich lub na jarmarkach. Kliszczacy zajmowali się za to koszykarstwem i plecionkarstwem. Koszykarstwo rozpowszechniło się głównie w tych rejonach, w których rzeki tworzyły rozlewiska i zastoje obfitujące w wiklinę. Oprócz tego surowca, koszykarze wykorzystywali także świerkowe lub jałowcowe korzenie, które umożliwiały wykonanie szczelniejszych niż z wikliny pojemników. Służyły one do przechowywania produktów sypkich, np. grochu, ziarna, a nawet maku. Gotowe wyroby sprzedawano na jarmarkach i targach w Jordanowie, Myślenicach, Rabce, a także bardziej odległym Krakowie. Współcześnie w Budzowie funkcjonuje kilka firm zajmujących się wyplataniem koszy z łuby drzewnej. Budzowskie wyroby plecionkarskie kierowane są przede wszystkim na rynek francuski i skandynawski.
Innym rodzajem rzemiosła związanym z wykorzystaniem drewna było wypalanie węgla drzewnego łączone ze zbieraniem żywicy oraz smolarstwem, czyli wytwarzaniem smoły w procesie suchej destylacji drewna. Wypalanie węgla drzewnego odbywało się przy użyciu mielerzy – stosów przykrytych warstwą ziemi i obłożonych darnią. Otrzymany produkt sprzedawano w większych ośrodkach miejskich, takich jak Myślenice czy Kraków oraz przynoszono kowalowi do kuźni, gdy zamawiano u niego jakąś usługę. Smołą, żywicą oraz węglem drzewnym handlowali wędrowni handlarze.
W oparciu o zasoby leśne w wielu miejscowościach powstawały gonciarnie (zakłady wyrobu gontów) budowane zazwyczaj w niewielkiej odległości od tartaków, ale także bezpośrednio przy gospodarstwach. Gonty wyrabiano z drzewa jodłowego w dwóch wymiarach: gonty długie na 64 cm sprzedawano najbliższym sąsiadom we wsi, krótsze, liczące ok. 50 cm (tzw. krakowioki), wykonywano z myślą o kupcach z Krakowa (stąd ich nazwa). Jednym z większych ośrodków produkujących gonty była w pierwszych dekadach XX wieku Żarnówka. Rzemiosłem gonciarskim zajmowano się również w Bieńkówce, Bogdanówce, Sidzinie, Skomielnej Czarnej i Tokarni.
Oprócz dobrej jakości drewna, tereny zamieszkałe przez Kliszczaków znane były ze znakomitych pokładów gliny nadającej się do wykonywania naczyń garncarskich. Największym ośrodkiem garncarskim na omawianym terenie była do lat 30. XX w. miejscowość Skomielna Biała oraz granicząca z nią Rabka. Proces obróbki gliny oraz wytwarzania naczyń był wieloetapowy i skomplikowany. W pierwszej kolejności należało pozyskać odpowiedni surowiec ze złóż żelazistej gliny. Następnie należało przemrozić go w trakcie sezonu zimowego, oczyścić z kamieni i innych zanieczyszczeń oraz wyrobić na gadką masę. Dopiero z niej można było toczyć konkretny przedmiot, przy użyciu najważniejszego ze sprzętów garncarskich – koła garncarskiego. Gotowy wyrób trzeba było jeszcze wysuszyć, a następnie wypalić w piecu. Niektóre naczynia dodatkowo zdobiono, stosując glinki w różnych kolorach (głównie białą, zieloną i żółtą) oraz glajtę czyli glazurę. Wykonywano przede wszystkim gliniane donice, garnki, miski, dzbanki (litraki), rynki do topienia słoniny, flasze na olej i naftę oraz zabawki i galanterię glinianą sprzedawaną kuracjuszom jako pamiątki z rabczańskiego uzdrowiska. Zdarzało się, że wykonywano także przedmioty artystyczne – zdobione kropielnice na wodę święconą oraz figury Chrystusa Frasobliwego. Jednym z ostatnich przedstawicieli tego ginącego zawodu był zmarły w 2016 r. Edward Gacek ze Skomielnej Białej.
Poza rzemiosłami związanymi z obróbką drewna oraz gliny na uwagę zasługuje także kowalstwo, zajęcie rozpowszechnione wśród Kliszczaków i jednocześnie najbardziej poważane ze wszystkich prac pozarolniczych. Rozwój miejscowego kowalstwa przypadł na połowę XIX w., co wiązało się z łatwiejszym dostępem do podstawowego surowca, jakim było żelazo, choć wykorzystywano także złom. W przeszłości kuźnie istniały niemal w każdej miejscowości. Najczęściej były to „firmy” wielopokoleniowe, w których umiejętności kowalskie, a także kuźnia wraz z wyposażeniem (kowadło, młoty, obcęgi, pilniki, itp.) przechodziły z ojca na syna. Wyrabiano w nich przede wszystkim części do narzędzi rolniczych, jak np. żelazne elementy pługów, kos, sierpów, motyk i wideł, dokonywano także napraw zużytego sprzętu. Kowal wykuwał także siekiery, piły, ośniki i inne narzędzia używane podczas pracy w lesie i przy obróbce drewna. Wykonywano również gwoździe, zawiasy, zamki do drzwi i kraty do okien. Kowalskiej roboty były także części i okucia wozów. Z usług kowali korzystali właściciele koni, które regularnie podkuwano.